Odliczanie: 1/366
krok po kroku, dzień po dniu, myśl po myśli, przypadek po przypadku
- PROJEKT "PRZYPADKOWA"

czwartek, 13 października 2016

Zaufanie?

Czy dziś powiem o   Z A U F A N I U  ?
Powiedzmy.
Temat pierwotny jak zwykle mi odpłynął.
Otacza mnie naprawdę dużo ludzi, którym ufam. Mówię tu nie tylko o dosłownym otoczeniu, o ludziach, których widuję codziennie. Mówię tu także o przyjaźniach internetowych, w które szczerze wierzę. Czasem o wiele łatwiej wyznać coś, pisząc to. Jeśli widujemy się z kimś codziennie o takich ważniejszych, poważniejszych tematach jednak wypada rozmawiać twarzą w twarz. Gdy widzisz człowieka rzadko, czasem na Skype, ale przez większość czasu gadasz z nim przez różnorakie komunikatory, naturalnym staje się pisanie o wszystkim i niczym.
Jestem typem słuchacza, o czym zdarzyło mi się już kilkukrotnie pisać. Jednocześnie chyba jednak o wiele łatwiej posługuje mi się słowem pisanym. Zaskoczenie, co?
Smutna prawda jest taka, że więcej wiedzą o mnie ludzie, których widziałam kilka razy w życiu (czasem nawet przez kilka sekund), niż ci, z którymi spędzam mnóstwo czasu "w realu". Czy kwestią jest tu zaufanie? Czy łatwiej jest mi zaufać komuś, komu nie spoglądam w twarz codziennie? To by było dobre wytłumaczenie. Sposób na uniknięcie dziwnych spojrzeń, niedomówień, pomówień, dziwnych plotek. Problem w tym, że ufam osobom, które mnie otaczają. Ufam im i jestem tego świadoma. Mimo tego częściej o sobie opowiadam ludziom, których nie widuję, którym mogę po prostu napisać.
I oto ta dam, wracamy do tematu wałkowanego tu już chyba wielokrotnie.
Ja po prostu nie umiem mówić o sobie.
A pisać jest mi po prostu łatwiej...
Tylko pisząc jest łatwiej oszukać.
Innych.
I siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz